Wstęp
Siema, patałachu. Właśnie wbiłeś do najbardziej chujowego poradnika o instalacji i konfiguracji Pythona, w którym dostaniesz serię mocnych kopów w dupę, żebyś w końcu zaczął ogarniać to pierdolone programowanie. Bo kto normalny w 2025 roku nie wie, jak zainstalować Pythona? No właśnie – ty. Ale spoko, zaraz cię przeciągnę za uszy przez cały proces, żebyś nie spieprzył czegoś tak prostego jak klikanie „Next”.
1. Pobierz to gówno z python.org
- Wejdź w python.org i poszukaj wielkiego napisu „Download”, który pewnie byś przeoczył, bo masz refleks martwej kury.
- Wybierz wersję 3.x, bo w 2025 roku instalowanie Pythona 2.7 to jak chodzenie w majtkach z dziurą na tyłku. Po prostu obciach.
2. Klikaj „Next” jakby od tego życie zależało
- Odpal ten instalator i wali cię, co tam piszą w licencjach. I tak nie rozumiesz połowy słów.
- Najważniejsze: zaznacz „Add Python to PATH”, bo jak tego nie zrobisz, będziesz szukać Pythona po całym dysku niczym zagubionej godności.
3. Sprawdź, czy w ogóle się zainstalowało, leniu
- Otwórz terminal (Command Prompt, PowerShell, cokolwiek) i wpisz:
python --version - Jeżeli wyskoczy ci numer wersji, to gratulacje, umiesz klikać. Jeżeli nie, to wracaj do punktu 2, bo pewnie coś spieprzyłeś.
4. Znajdź sobie IDE/edytor, bo pisanie w notatniku to zenada
- Weź jakiegoś Visual Studio Code albo PyCharm, bo Notatnik Windowsa to miejsce na durne listy zakupów, a nie na poważne rzeczy.
- Jak ci się nie chce zbyt wiele konfigurować, weź VS Code – wystarczy kilka kliknięć i masz wtyczkę do Pythona. Może to wyrówna twoje braki w umiejętnościach.
5. Odpal IDE i udawaj, że wiesz, co robisz
- Włącz to cudo, przejdź do ustawień i ustaw interpreter Pythona. Najlepiej ten, który właśnie zainstalowałeś (a nie, kurwa, przypadkiem jakiś systemowy staroć).
- Klikaj wszystko, co wygląda znajomo, a jak nic nie wygląda, to… cóż, jesteś w dupie. Ale spróbuj chociaż doczytać, co program do ciebie mówi.
6. Ucz się tworzyć środowisko wirtualne (venv), żeby nie zaśmiecać systemu
- Wklep w terminalu:
python -m venv venv
– tak, „venv” dwa razy. Nie pytaj dlaczego, tak jest i już. - Potem odpal:
- Windows:
venv\Scripts\activate - Mac/Linux:
source venv/bin/activate
- Windows:
- Teraz baw się w małego magika: wszystko, co zainstalujesz, będzie siedziało w tym wirtualnym bajzlu, a nie rozlezie się po całym systemie.
7. Pip – twój jedyny kumpel do instalowania bajerów
pip install <nazwa_pakietu>
– tak się to robi. A jeśli ci wywali error, to pewnie nie aktywowałeś venv albo jesteś po prostu zbyt niekumaty.- Możesz też zrobić:
pip freeze > requirements.txt
żeby mieć spis pakietów, których pewnie i tak nie zrozumiesz, ale wygląda to profesjonalnie na GitHubie.
8. Pierwszy kod – pokaż światu, że istniejesz
- Walnij najprostsze:
print("Siema, debilu, właśnie ogarnąłem instalację Pythona!")
- Uruchom i sprawdź, czy nic się nie wysypuje. Jeżeli się wysypuje, to znaczy, że coś zjebałeś. Zaskoczony?
9. GitHub, żeby się lansować, choćbyś wrzucał tam śmieci
- Zainstaluj Gita, zrób
git initw folderze, w którym masz swój kodzik. Potem wrzuć go na GitHuba. - Dlaczego? Bo wszyscy tak robią, a ty przecież musisz iść za stadem, nie? No i rekruterom świecą się oczka na widok linków do GitHuba, nawet jeśli nic tam nie ma.
10. Przygotuj się na wieczne poprawki i jebane błędy
- Serio, programowanie to nie jest jednorazowy akt geniuszu (szczególnie w twoim przypadku). Błędy będą się sypać jak łupież z twojej głowy, a ty będziesz musiał je ogarniać.
- Nie płacz, nie wyrywaj włosów, od czego masz Stack Overflow i dokumentację? Internet już widział milion takich przypadków jak ty.
Podsumowanie
Brawo, właśnie dostałeś porządny zastrzyk wyzwisk i wskazówek, jak zainstalować i skonfigurować Pythona. Teraz możesz się poczuć, jakbyś zrobił coś wielkiego. Ale nie oszukujmy się – to dopiero początek. Masz jeszcze długą drogę przed sobą, żeby wyjść z informatycznego przedszkola.
Zapamiętaj:
- Python jest fajny, ale nie jest magicznym lekiem na twoją nieróbstwo.
- Jeśli potrafisz klikać „Next”, to jest nadzieja, że przetrwasz.
- Chociaż w sumie… i tak pewnie coś spieprzysz.
I to tyle. Spadaj i nie zawracaj już gitary – czas coś zakodzić, matole.


Zostaw komentarz